|
Czy da się wyeliminować niechęć i negatywne myśli wobec wprowadzanych zmian?
Jedna z moich klientek coachingowych zaczęła ostatnio spotkanie od tego, że wprawdzie dobrze przemyślała cel pracy nad sobą, ma świadomość, że jest on zgodny z jej wartościami, jednak ma tak, że entuzjazm do pracy nad sobą nie jest czymś stałym. Oznacza to, że jednego dnia działa, stara się być otwarta, chętna do realizacji tego, co sobie założyła i cierpliwa a przez kolejne dni czuje marazm, niechęć i pojawiają jej się myśli, że może to bez sensu ta cała zmiana.
Otóż, to co opisała Ula jest normalnym elementem procesu zmiany. Nasz umysł nie lubi, gdy coś jest inaczej. Dąży siłą nawyku do tzw. strefy komfortu, czyli do starego stanu- tego, który zaplanowaliśmy zmienić, bo nas uwierał. Biorąc pod uwagę swoje własne doświadczenia z wprowadzaniem zmian a także uwzględniając pracę moich Klientów mogę powiedzieć, że nie da się tych ograniczających myśli i uczuć zniechęcenia wyeliminować. Wiele osób ma nadzieję, że gdy będą pracować z coachem a nie samodzielnie, to będą odczuwać stały entuzjazm do zmian. Tak się nie stanie! Każda zmiana wymaga cierpliwości, uważności i codziennego uświadamiania sobie po co ją wprowadzamy.
Co zatem zrobić z myślami typu: „daj sobie spokój”, „nawiedzony ten coach”, „ale jesteś naiwny/a”. Otóż, dobrze jest zaplanować sobie, że takie myśli na pewno nam się pojawią.
Gdy już są, to znaczy, że proces zmiany przebiega dobrze. Mamy taką myśl „chwycić” i nie pozwolić jej za mocno się rozrastać. Można ucieszyć się, że ją zauważyliśmy i robić swoje, mimo jej obecności.
Myśli mają to do siebie, że gdy nie podchodzimy do nich świadomie, zaczynają wpływać na nasze emocje. Jedna negatywna myśl może wywołać lawinę nieprzyjemnych uczuć, takich jak: niechęć, złość, bezradność, lęk,, itd. Emocje, którym poświęcimy dużo uwagi stają się silniejsze i łatwo wpływają na działania: „nie chce mi się dzisiaj, nie idę biegać”. Zaczynamy unikać wyznaczonych działań a także ludzi, którzy konfrontują nas z celami. Dalszym etapem jest skojarzenie przez nasz umysł wszystkich tych niemiłych emocji z celem. No a wtedy za każdym razem gdy pomyślimy sobie o nim, czujemy się źle i odsuwamy, unikamy, rezygnujemy z celu szukając różnych racjonalizacji: „ to jednak nie dla mnie”, „poniosło mnie”, „jestem na to zbyt zmęczony”, „to za trudne”, „nie mam czasu”.
Przeszkadzające myśli oraz nazwane uczucia można zapisywać na kartce ( za każdym razem, gdy się pojawią), kartkę drzeć i wyrzucać.
Skoro nasza głowa potrafi wymyślać czarne myśli, to znaczy, że na pewno będzie umiała wytworzyć także różowe. Różowe, czyli takie, jakie są nam potrzebne podczas wprowadzania zmiany. Dobrze jest prowadzić notatki, które ułatwiają drogę do celu. Wpisywać sobie oczywiście cel ( co drugi dzień, albo chociaż raz w tygodniu), żeby cały czas mieć go z tyłu głowy. Zapisywać też możemy swoje mocne strony, które ułatwiają dążenie do celu oraz drobne kroczki, które wykonujemy na rzecz jego realizacji.
Można mieć jakąś przypominajkę ( pomysł Uli- mojej klientki: codziennie o określonej godzinie telefon wyświetla informację : kiedy jak nie teraz!”).
Gdy niechęć jest bardzo silna, można też skontaktować się z coachem, który wesprze na bieżąco, może podpowie jakąś technikę, albo przypomni to, co nas motywuje.
Wracając na koniec do pytania tytułowego: nieprzyjemne myśli i uczucia podczas wprowadzania zmian będą się pojawiać. Mamy robić swoje pomimo ich obecności. Im mniej uwagi im poświęcimy, tym łatwiej będzie je zdmuchnąćJ
|